Dziś odbył się wielki kongres najbardziej światłej części narodu. By pokazać że partia jest z ludem, kongres odbył się w sali gimnastycznej jakiejś zapadłej wsi na Mazowszu. Towarzysze dumnie krocząc do środka, powtarzali zgodnie z „przekazem medialnym dnia”, że gospodarka jest w świetnej kondycji po ich reformach. Jak widać opozycja kłamała, bo miała być zapaść gospodarcza a jest 4% wzrostu gospodarczego i stabilna sytuacja budżetowa. Czy to jest prawda czy nie, najważniejsze jest to, że lepszy sort w to wierzy.
4 procent w szczycie cyklu koniunkturalnego w kraju rozwijającym się oraz po wpompowaniu w ostatnim roku dwudziestu kilku miliardów w gospodarkę poprzez program 500+ nazywają niebywałym sukcesem. Nic tylko gratulować głupoty. Na razie przeprowadzili jedną reformę, która działa od roku (500+), a zapomnieli że patologia nie może się mnożyć szybciej niż co 9 miesięcy. Póki nie ma kryzysu światowego działa ona zresztą stymulująco na rozwój gospodarczy Polski. Co się stanie w przypadku kryzysu pisałem w poprzednich artykułach („program 500-„).
Tymczasem najważniejsza „reforma” jeszcze nie weszła. Dopiero od października wchodzi obniżenie wieku emerytalnego, a w praktyce ludzie będą przechodzić na emeryturę od stycznia 2018r. (po prostu bardziej się opłaca). Pierwsze negatywne efekty będzie widać pod koniec 2018 r. To właśnie ta reforma pogrąży ten rząd i ten kraj.
Słynne uszczelnienie podatków nic nie da. Uszczelnienie to najlepszy chwyt marketingowy tego rządu. Obecne wysokie dochody z podatków wynikają w większości z dobrej koniunktury i zwiększonej konsumpcji. Uszczelnienie da max 5 mld rocznie. Skąd wezmą kolejne brakujące 25 mld? Na razie udają, że nie zwiększają podatków. Wprowadzają wiec tzw „opłaty”. Od stycznia podniesiona została opłata przejściowa w rachunkach za prąd z 3 do 8 zł. A już wkrótce opłata paliwowa – bo nie ma pieniędzy na drogi samorządowe, następnie opłata węglowa – bo trzeba dotować nierentowne kompanie. Kolejną będzie abonament radiowo telewizyjny, bo pan Kurski wziął kredyt na 800 mln zł (w tamtym roku na 300 mln) i trzeba ratować nierentowną tubę propagandową tvpis. Przydałoby się zwiększyć opłatę w gazie, bo trzeba rurociąg zbudować po drogi norweski gaz. Nie wiem jak gawiedź zareaguje na podwyżkę akcyzy na alkohol, ale pewnie i to ogłoszą w 2018 r.
Podsumowując – mamy obecnie cud gospodarczy Morawieckiego. Po 6 miesiącach tego roku prawie nie ma deficytu budżetowego, a wszędzie reformy drenujące budżet państwa. Zapominamy o zwrotach z wat za I kwartał, które zostały zaksięgowane w IV kwartale. Zapominamy o zwiększonym popycie na paliwo (sprawdźcie sobie kurs akcji Orlenu) i inne dobra wysokoopodatkowane. Zapominamy też o podatkach od pracowników w związku z rekordowym poziomem zatrudnienia, normalnym w tej fazie cyklu. Zapomnijmy także o kryzysach światowych, za naszego życia już ich nie będzie – tak w tym tygodniu stwierdziła szefowa Rezerwy Federalnej, pani Janet JELLEN (tu znalazłem ciekawostkę-jej ojciec żydek urodził się w moim rodzinnym mieście Suwałki!). Tak więc cuda już nie tylko w kościele, ale teraz będą także w ekonomii.
P.S. Na kongresie były również 2 pozytywy. Pierwszy to deklaracja odbudowy zamków Kazimierza Wielkiego (no w końcu!) i nauka estetyki w szkołach.